„Lucek i Dziki Nieśpiki” – o napięciu, emocjach i tym, czego naprawdę potrzebuje Twoje dziecko
Czy zdarzyło Ci się odebrać dziecko z przedszkola i już w szatni czuć, że coś „buzuje”? Złość, drażliwość, ucieczki, płacz… A przecież niby nic się nie stało.
A może właśnie – stało się za dużo.

Co to znaczy, że dziecko nie radzi sobie z regulacją napięcia?
Dziecięcy układ nerwowy przypomina mały zbiornik na emocje. Ten zbiornik ma ograniczoną pojemność – szczególnie u młodszych dzieci. Kiedy napięcie narasta, a emocje się piętrzą, dziecko nie potrafi ich świadomie rozpoznać, nazwać ani zatrzymać.
Zamiast tego – przelewają się, jak fala. I wtedy wybucha: płacz, krzyk, „afera o herbatnika”, tupanie nogami, ucieczka, zamknięcie się w sobie…
Dlaczego to się dzieje?
Bo dzieci:
- nie mają jeszcze dojrzałego układu nerwowego,
- nie czują, że są przeciążone (tak jak my czujemy stres),
- nie potrafią powiedzieć: „Mamo, jestem przebodźcowany, rozdrażniony, smutny i potrzebuję się wyciszyć”,
- reagują zachowaniem, bo to jedyny sposób, w jaki ich układ nerwowy potrafi zasygnalizować przeciążenie.
Dorośli często myślą: „Ale przecież miał świetny dzień na basenie!”
A tymczasem w dziecku narastało: oczekiwanie, hałas, zmęczenie, frustracja, porównywanie się z innymi, lęk na zjeżdżalni. I to wszystko zostało w środku.
Skąd wiemy, że zbiornik się przepełnił?
Po objawach:
- rozdrażnienie „bez powodu”,
- nagłe wybuchy emocji,
- niechęć do współpracy (mycie, ubieranie, jedzenie),
- uciekanie w zabawę albo „znikanie” z kontaktu,
- czarne myśli przed snem: „Nikt mnie nie lubi”, „Nie chcę jutro iść”.
To nie jest manipulacja.
To nie „robienie na złość”.
To prośba o pomoc, tylko wyrażona w trudny sposób.
Jak wspierać dziecko w regulacji napięcia?
Oto kilka kluczowych zasad:
1. Pomóż dziecku nazwać to, co czuje
Nie mów: „No już, nie płacz.”
Powiedz: „Widzę, że coś Cię bardzo zdenerwowało. Chcesz mi o tym opowiedzieć?”
Dzieci uczą się słownictwa emocjonalnego od nas. Warto też używać metafor, np. Dziki Nieśpiki, które są „zazdrośnikami” lub „chrumkają ze złości”.
2. Bądź obok – dosłownie i emocjonalnie
Nie wysyłaj dziecka do pokoju, żeby się „uspokoiło”. To nie działa.
Zamiast tego – usiądź, przytul, pomóż przetrwać.
Twoja spokojna obecność to „zewnętrzny regulator” dziecięcego układu nerwowego.
3. Pomóż rozpoznawać napięcie zanim się przeleje
Zachęcaj do zauważania sygnałów z ciała:
- „Zobacz, ściskasz rączki. Co mówią Twoje Dziki?”
- „Kiedy czekasz w kolejce, Dziki robią się niecierpliwe, prawda?”
- „Czy po audiobooku Twoje Dziki są bardziej spokojne?”
4. Stwórz „skrzynkę narzędziową” do regulacji
Razem z dzieckiem zbierz pomysły, które pomagają mu się wyciszyć. Może to być:
- spacer,
- słuchanie audiobooka,
- masaż resorakiem po plecach,
- zawijanie się w „naleśnik” z koca,
- walka na miecze z gąbki,
- kopanie piłki,
- wspólna zabawa, w której jesteś naprawdę obecny.
I nie martw się, jeśli raz nie zadziała żadna metoda. Czasem wystarczy po prostu pomieścić emocje dziecka i być obok.
Twoje dziecko nie potrzebuje idealnego rodzica.
Potrzebuje Twojej obecności, spokoju i pomocy w regulacji emocji.
Kiedy więc usłyszysz w przedszkolu:
„Dzisiaj Michał był nieznośny, rzucał zeszytem i nie zrobił karty pracy…”
Nie pytaj: „Dlaczego tak się zachowywałeś?!”
Zacznij od:
„Hej, miałeś ciężki dzień? Dużo trudnych emocji? Zajmiemy się tym w domu…”
Nie daj się zwieść zachowaniu. Ono opowiada o tym, co działo się w środku.
Bo kiedy zbiornik się przelewa – dzieci nie potrzebują kary.
Potrzebują Ciebie.
Źródło: Agnieszka Misiak „Lucek i Dziki Nieśpiki”